Jak szacuje McKinsey, w ubiegłym roku z powodu pandemii globalny przemysł kosmetyczny skurczył się o 20 do 30%. Eksperci szacują, że branża poświęci co najmniej kilka lat na powrót do stanu sprzed ery COVID-19. Ma to nastąpić dopiero około 2027 roku. Wówczas rynek wart będzie ponad 463,5 mld dolarów. Jednak dla firm z szeroko rozumianego rynku kosmetyków, biznesowy krajobraz już nigdy nie będzie taki sam.

Pandemia zmieniła oczekiwania klientów względem produktów. Nie omija to branży kosmetycznej. Np. obawy związane z COVID-19, a także globalne zalecenia dotyczące unikania kontaktu rąk i twarzy, sprawiły, że konsumenci chętniej skłaniają się ku produktom w sprayu lub w sztyfcie niż np. w kremie.

Zmianę oczekiwań widać też na przykładzie składu produktów. Stosowanie nietoksycznych formuł, przejrzystych etykiet składników i oczekiwania odnośnie minimalnego wpływu składników kosmetyków na środowisko – to niektóre z trendów widocznych w 2020 roku. Potwierdza to raport firmy badawczej Mintel, z którego wynika, że aż 40% konsumentów zwraca uwagę na to jaki jest skład produktu i skąd on pochodzi.

– Pandemia przyniosła wiele nowych wyzwań, z którymi producenci musieli i wciąż muszą się mierzyć. – zauważa Sławomir Kuźniak, Dyrektor ds. Zarządzania Produktem w BPSC. – Obok zakłóceń w łańcuchach dostaw to również konieczność stosowania analityki danych w znacznie większym zakresie. W dużym skrócie chodzi o to, by dobrze odczytywać potrzeby i nastroje odbiorców. One się bardzo mocno zmieniły, co widać choćby po przeniesieniu handlu do kanałów online. Technologia stała się bardzo ważnym elementem pozwalającym się do tych zmian szybko dostosować. – mówi ekspert ze śląskiej spółki IT, która dostarcza system klasy ERP dla przedsiębiorstw.

Konkretny przykład

Znaczenie nowych technologii doskonale widać na przykładzie MPS International. Firma nie tylko przeszła przez pandemię suchą stopą, ale zwiększyła sprzedaż. To z jednej strony efekt portfolio produktowego doskonale wpasowującego się w potrzeby klientów w czasie COVID-19 (produkcja opakowań, profesjonalnych środków czystości oraz kosmetyków), ale i umiejętności szybkiego dostosowania się do nowych warunków i oczekiwań konsumentów.

– Dzisiaj technologia jest duszą naszego przedsiębiorstwa. Wspiera niemal każdy obszar jej funkcjonowania. Pod hasłem IT kryje się głównie system ERP od BPSC: Impuls EVO, który pomaga nam codziennie w zarządzaniu i monitorowaniu wszystkiego, co dzieje się w firmie. – mówi Prezes MPS, Wanda Stypułkowska. – System zarządczy to bez wątpienia podstawa cyfrowej transformacji. Informacje, dane i analizy gromadzone są w jednym miejscu, co pozwala w czasie rzeczywistym reagować na to, co się dzieje. Szczególnie, że dziś trzeba być wyjątkowo elastycznym na zmiany. – mówi Sławomir Kuźniak z BPSC.

Dzisiaj codzienne funkcjonowanie bez systemu tej klasy, co Impuls EVO, w firmie o takiej skali działania i tak szerokim portfolio produktowym, jaki oferuje firma, byłoby niemożliwe.

Podstawa to system

Przedsiębiorstwo zdecydowało się na gruntowną cyfryzację trzy lata temu.

– Uznaliśmy, że musimy zainwestować w nowy system, który pozwoli spełnić wszystkie nasze oczekiwania. – mówi Andrzej Kaźmierczak, Dyrektor Działu Łańcucha Dostaw w MPS – Porównywaliśmy wiele różnych rozwiązań. W naszej ocenie wybór Impulsa EVO był najlepszą możliwą decyzją. Oczywiście analizowaliśmy go pod wieloma względami. Podstawowym kryterium była kwestia bilansu między kosztem wdrożenia, a jakością informacji jaką jesteśmy w stanie z tego systemu uzyskać. – kończy Kaźmierczak.

Jak mówią pracownicy koszalińskiego producenta, w momencie wyboru systemu, należy wziąć pod uwagę trzy elementy. Podstawowym jest bilans między kosztem wdrożenia, a jakością informacji jaką jesteśmy w stanie z tego systemu uzyskać. Drugi element to zakres funkcjonalności, które firma chce wykorzystać na etapie wdrożenia i z którego będzie mogła skorzystać w późniejszym czasie, w momencie jej rozwoju. Trzecim elementem jest jakość danych, które przedsiębiorstwo może wprowadzić do tego systemu i później wykorzystać przy podejmowaniu decyzji.

Dokładnie na czas

Na liniach produkcyjnych jedną z najważniejszych koncepcji jest Just in Time (JIT). W dużym uproszczeniu oznacza ona dostawę półproduktów dokładnie wtedy, gdy są potrzebne, tj. na czas. By to mogło mieć miejsce, współpraca musi opierać się na wymianie informacji i synchronizacji komunikacji między wytwórcą, dostawcą i operatorem logistycznym. Oczywiście do tego wszystkiego potrzebne są technologie, ale możliwość produkowania w systemie Just in Time w dużej mierze zależy od świadomości organizacji na wszystkich szczeblach hierarchii oraz zdolności do adaptacji i wprowadzania zmian.

– Przed zastosowaniem metod JIT należy przenalizować środowisko produkcyjne w jakim funkcjonujemy. Nie każdy profil produkcji pozwala na zastosowanie tego modelu, dlatego też celem nie powinno być wdrożenie JIT dla samego wdrożenia, ale zastanowienie się, jakie cele chcemy zrealizować, jakie mamy ograniczenia i jakim kosztem możemy je pokonać. – zauważa Sławomir Kuźniak z BPSC.

Przykład MPS International pokazuje, że właściwe wykorzystanie systemu bardzo pomaga. W koszalińskim zakładzie każdy z procesów jest rejestrowany, agregowany w ERP.

Produkcja w systemie

Tu warto wspomnieć o kilku najważniejszych rozwiązaniach zintegrowanych z ERP. System klasy WMS umożliwia np. sprawne zarządzanie przepływem materiałów w obszarze magazynów i dalej na produkcji. Pozwala na optymalizację poziomu zapasów oraz lepsze wykorzystanie przestrzeni magazynowej, co oznacza redukcję nie tylko niezbędnej powierzchni magazynowej, ale także odpowiednie umiejscowienie materiałów, półproduktów i wyrobów w magazynie.

Z kolei systemy klasy MES są znakomitym narzędziem do optymalizacji procesów produkcyjnych. Dają nam ogromną ilość informacji, które można wykorzystać do standaryzacji działań, eliminowania problemów jakościowych lub zdobycia wiedzy na temat tego, jakimi dysponujemy zdolnościami i możliwościami. To pozwala sterować przepływem materiałów w optymalny sposób. Wiedza na temat rzeczywistej wydajności maszyn pozwala na przykład na właściwe określenie miejsca i poziomu zapasów międzyoperacyjnych.

– Współpraca systemu MES z systemem Impuls pozwala nam na tym etapie zwiększyć poziom automatyzacji procesów i obniżyć koszty produkcji. Bez udziału systemu Impuls, sam system produkcyjny miałby dosyć ograniczone możliwości użytkowania i wykorzystywania. Współpraca tych dwóch systemów, gdzie tym dominującym jest oprogramowanie od BPSC sprawia, że powinniśmy uzyskać skuteczny efekt skali, jeśli chodzi o obniżenie kosztów produkcji. – wyjaśnia Dariusz Synowiec, Kierownik Wydziału Produkcji Kosmetyków.

Rozwiązania klasy MES wspierają funkcjonowanie Just in Time poprzez dostarczenie możliwości bieżącej kontroli procesów produkcyjnych oraz akwizycję danych. Można tu wymienić przede wszystkim bieżące śledzenie i wizualizację produkcji, natychmiastową informację o zakłóceniach w procesie produkcyjnym, wsparcie dla kontroli jakości, rejestrację danych o przestojach, planowanie remontów i przeglądów, bieżącą aktualizację zapasów magazynowych, jak również generowanie raportów i analiz w celu oceny przebiegu procesów.

– Impuls w swojej strukturze i modułowości pozwala je przetworzyć. Moment, w którym przyjmujemy zlecenia produkcyjne i przetwarzamy je w Impulsie, to etap, w jakim startuje lead time produkcyjny, który kończy się w miejscu, w którym klient otrzymuje produkt gotowy. Przy pomocy struktury produktowej, która jest tworzona właśnie w systemie Impuls, związana z konkretnym produktem, tworzone są zamówienia produkcyjne. – opisuje Dariusz Synowiec.

Kluczowe znaczenie

Kilkanaście ostatnich miesięcy, to w wielu firmach produkcyjnych czas wprowadzania większych lub mniejszych zmian. Przedsiębiorcy musieli gruntownie przeanalizować, jak funkcjonują ich operacje biznesowe i produkcyjne.

Cel był jeden: utrzymanie produkcji na niezmienionym poziomie, przy jednoczesnym wdrożeniu zasad dystansu społecznego i reżimu sanitarnego. Pomocy szukano oczywiście w technologii.

Firmy, które przeprowadziły cyfrową transformację z wyprzedzeniem, przeszły przez kryzys związany z pandemią zdecydowanie lepiej niż firmy analogowe. Dziś firma z Koszalina skupia się głownie na krajach europejskich. Kosmetyki oraz środki czystości i opakowania wyprodukowane w Polsce trafiają do Wielkiej Brytanii, Belgii, Holandii czy Szwecji.

– Jesteśmy liderem w tym co robimy. – mówi Wanda Stypułkowska i dodaje – Kiedyś produkowaliśmy tanio, to był nasz atut. Dziś już tak nie jest, nie można konkurować ceną, a jakością. Żeby to osiągnąć trzeba inwestować w nowoczesne technologie, systemy IT i wiedzę. – kończy Prezes MPS.

Nad Wisłą można spotkać się z opinią, że zaawansowane technologie zarezerwowane są dla największych graczy, liderów rynku, a to mit. Zdaniem Sławomira Kuźniaka jest wręcz przeciwnie: – To dzięki cyfryzacji firmy z sektora MŚP mogą skutecznie konkurować ze znacznie większymi graczami – zauważa ekspert z BPSC i dodaje – Proces wdrażania np. systemu zarządczego w mniejszej strukturze jest szybszy, tańszy i znacznie szybciej widać efekty. Wśród naszych klientów jest kilka przykładów przedsiębiorstw, które znakomicie wykorzystują wdrożenie ERP-a jako podstawę do większych zmian. W ciągu kilku lat stały się one modelowymi przykładami wykorzystania nowych technologii zarówno w obszarze oprogramowania, jak i maszyn. – kończy Kuźniak.

Elastyczna produkcja

Rynek produktów kosmetycznych zaliczany jest do najbardziej perspektywicznych branż przemysłu lekkiego w Polsce. Nasz kraj jest liczącym się eksporterem wyrobów kosmetycznych. Polska znajduje się w pierwszej dziesiątce wśród największych eksporterów w Europie i w drugiej na świecie. Ważną cechą rodzimego sektora jest jego elastyczność, żeby ją utrzymać, firmy powinny inwestować w nowe technologie. Szczególnie, że coraz szybciej rozwija się trend kosmetyków naturalnych.

Eksperci z GfK Polonia wyliczyli, że tylko w naszym kraju segment zielonych kosmetyków w okresie od lipca 2019 r. do czerwca 2020 r. wzrósł o 39%. Na świecie jest podobnie i, mimo że kosmetyki naturalne mają jeszcze skromne udziały w rynku, to tempo w jakim ich sprzedaż rośnie zwiastuje, że dostawcy muszą trzymać rękę na pulsie i działać elastycznie, przede wszystkim w obszarze produkcji, w którym IT znaczy coraz więcej.